wizja i misja
czyli o czym Ty właściwie jesteś
Czy wizja i misja brzmią jak dzban pusty?
Często spotykam się z heheszkami na temat wizji i misji jako filarów strategicznych. Sama się z tego kiedyś podśmiewałam i nadal czasem to robię. Ale prawda jest taka: znajdziesz te pojęcia na stronach każdej większej organizacji.
Dlaczego więc uczymy się o tym na studiach, a potem kompletnie tego nie używamy? Czemu „wizja i misja” brzmią jak wzory skróconego mnożenia - niby każdy zna, ale nikt nie wie, po co?
Bo często są źle rozumiane i w efekcie źle sformułowane. Jeśli Twoja misja brzmi jakbyś kandydował na miss świata – „pokój na świecie, ratowanie wielorybów” – a zajmujesz się hurtową sprzedażą skarpet, to nic dziwnego, że czuć tu pewnego rodzaju dysonans.
Z czego składasz swój biznes? Warstwa po warstwie
Nieważne, czy siedzisz w korpo, czy rozwijasz własny biznes - zasoby są ograniczone. Jeśli pracujesz na cudzym budżecie, musisz potrafić uzasadnić każdą decyzję. Jeśli inwestujesz własne środki, każdy nietrafiony krok natychmiast odbija się i na wyniku, i na finansach. W obu wersjach nie stać Cię raczej wyłącznie na przypadkowe działania.
Dlatego działasz etapami: zaczynasz od małych kroków, testujesz na tanich kanałach, rośniesz organicznie. Czujesz, że obecne ramy zaczynają Cię ograniczać? Dokładasz kolejne elementy i rośniesz dalej.
Kiedy działasz, zanim nazwiesz, co robisz
Czasem zaczynasz biznes przypadkiem. Taniej kupić – drożej sprzedać. Albo ktoś ciągle przychodzi z pytaniami, a Ty pomagasz i to działa. Dostarczasz korzyść, odpowiadasz na potrzebę. Brawo, masz propozycję wartości – nawet jeśli nigdzie nie jest zapisana, to już działa. A jeśli masz tylko jeden typ produktu, to ta wartość jest Twoją misją.
Ale sama misja to jeszcze nie wszystko. Trzeba ją ubrać w model: komu chcesz pomagać, jak, na jakich zasadach i za ile.
Wizja, czyli co dalej
Załóżmy, że idzie Ci nieźle. Masz więcej zapytań niż czasu. No to co dalej? Zatrudnić kogoś? Nowy kanał? Przeprojektować ofertę? Czasem po prostu decydujesz o następnym kroku „on the go” – testujesz, patrzysz, co działa. Nokia w pewnej mierze w taki właśnie sposób przeszła od produkcji kaloszy do telefonów i zaawansowanych systemów łączności.
W którymś momencie jednak potrzebujesz kierunku. Nawet jeśli nie masz go w pełni, to czujesz, że chcesz np. zwiększyć bazę klientów albo zrobić produkt, który rozwiąże realny problem konkretnej grupy. To już jest zalążek wizji.
Dobra wizja pomaga wybrać, co robić, a co odpuścić. Ukierunkowuje. I to działa nawet – a może zwłaszcza – gdy działasz solo.
Co Cię trzyma w kursie?
Kiedy spuścić powietrze z tych pojęć i potraktować je czysto narzędziowo, okazuje się, że mogą się przydać. To nie musi być korpo-ekwiwalent „Live, laugh, love” nad lodówką. To może być punkt odniesienia: czy robisz to, co trzeba i czy naprawdę zmierzasz tam, gdzie chcesz.
Podsumowując: Wizja i misja to jak brzytwy. Pomagają odciąć to, co z sensem, od tego, co bez sensu. Czy masz je dobrze naostrzone? To już osobna sprawa. O tym jeszcze pogadamy.